Dobra. Dziś nie będę się zarzekała, obiecywała poprawy ani nic z tych rzeczy. Spójrzmy prawdzie w oczy, blog już prawie umarł. Już, już miałam pisać oficjalne pożegnanie. Mam co prawda jakieś niepublikowane zdjęcia na dysku, ale cóż, jakoś mi się nie chciało. Nie miałam czasu, weny, serca?
E tam, nie ma co się tłumaczyć po pół roku :P
W każdym razie dziś wpadłam na nowy pomysł. Zmianę formuły bloga. Może taka szybka piłka ułatwi mi publikacje? Czas pokaże ;)
Prezentuję dziś zatem zupę z cyklu "przegląd lodówki". Miałam trochę środka bakłażana wyciętego podczas przyrządzania faszerowanych bakłażanów, jakieś skrawki papryki pozostałe z czasów, kiedy to Pan Synek postanowił poćwiczyć zdolność posługiwania się nożem. Dodatkowo kawałek tego i owego, głodne dziecko i mało czasu. Tak powstała zupa na kanwie niemowlęcych papek, ale trochę podrasowana.
Doskonała dla smakosza małego, dużego i... plastikowego ;)
Dziś nie będzie typowego przepisu, bo to takie działanie bardziej na oko. Poza tym pasuje tu właściwie każde warzywo (nawet pomidory, które po podpieczeniu można z łatwością obrać ze skórki), mięso, ryba lub jakie inne cudo i dowolny tłuszczyk.
A zatem jak na zdjęciu: kładziemy pokrojone umyte warzywa i mięso na blasze, polewamy oliwą, przyprawiamy, podpiekamy w piekarniku na termoobiegu z funkcją grilla na 220°C przez ok. 15 min. Część upieczonych składników odkładamy dla dziecka do rączki, a resztę miksujemy (najlepiej w blenderze kielichowym), dodając ok. O,5 l wody lub bulionu. Podajemy z pietruszką, kolendrą, grzankami, serem, czy co tam mamy.
Smacznego!
od 10. m. ż. (w zależności od składników)
środa, 11 maja 2016
środa, 16 grudnia 2015
Kaczka w pomarańczach
Czujecie już Święta? Ja bardzo! Mam już dokładny plan sprzątania, zakupów, gotowania i pieczenia. Prezenty już prawie wszystkie (czekam tylko jeszcze na jeden, który miał kłopot z pocztą) ułożone w ciemnym kącie sypialni czekają na pakowanie. Pierniczki z mojego niezawodnego przepisu upieczone - w tym roku w nowoczesnych kształtach dinozaurów! Obmyślam świąteczne kreacje dla siebie i rodziny. No i przede wszystkim mamy już choinkę! W tym roku co prawda małą, ale jest. Stoi i mieni się światełkami i ozdobami. W związku z tym, że mamy w domu małą pełzaczkę i baliśmy się, że mogłaby na siebie ściągnąć duże drzewko, a w salonie nie ma żadnych szafek/komód, na których mogłaby stanąć mniejsza, to została wyeksmitowana na książkowy regał baaardzo dumnego z tego faktu Pana Synka. W salonie tylko trochę dodatkowych światełek, gdzieniegdzie szyszki, ozdoby, jemioła w wazonie... W każdym razie jest już klimat. Pachnie płynem do mycia, pierniczkami i świerkiem.
A ja - oczywiście - cieszę się jak dziecko! Nauczyłam się już nie stresować przygotowaniami. Jeśli pierogi wyjdą mi krzywe (choć mam w tym roku ambitny plan lepienia falbanek jak Madzia z Eat this blog) - trudno. Jeśli z czymś nie zdążę albo coś się zgubi - nieważne. Cieszę się, że spotkam rodzinę i będę mogła bezkarnie nawpierniczać się piernika ;) Pełen luz!
I w tym klimacie pozostając, prezentuję dziś prosty, bardzo świąteczny, ale nieco przełamujący tradycję przepis na pyszną, przepyszną kaczkę! Pan Małżonek zajadał się nią bardzo i powiedział, że jest to "najlepsza kaczka ever" (a musicie wiedzieć, że jest on koneserem kaczek!), a Pan Synek zjadł całą pierś i udko, co chyba też o czymś świadczy. Przygotowanie jej nie zajmie więcej niż 15 min (nie licząc oczywiście czasu pieczenia, kiedy to możemy zająć się pastowaniem podłóg czy czym tam jeszcze), a efekt jest naprawdę godny świątecznego stołu.
Niniejszym przypominam także o Bożonarodzeniowym dziale na blogu, gdzie znajdziecie przepisy z poprzednich lat oraz życzę wszystkim smacznego i zdrowego wypoczynku! :)
od 18. m. ż.
Składniki:
1 niewielka kaczka
1 duża pomarańcza
1 duża cebula
1-2 gałązki rozmarynu
4-5 goździków
do smaku: sól, pieprz, papryka słodka (wędzona)
1 łyżka masła klarowanego (lub innego tłuszczu do wysmarowania brytfanny)
Najpierw należy natłuścić brytfannę.
Następnie dokładnie myjemy i osuszamy kaczkę. Wkładamy ją do brytfanny, obracając kilka razy, by pokryła się częściowo tłuszczem. Posypujemy przyprawami. Pomarańczę oraz cebulę kroimy na spore kawałki (cebulę należy wcześniej obrać, pomarańczy - nie!) i układamy wokół i w środku kaczki. Na wierzch można też dodatkowo nałożyć trochę klarowanego masła. Tak przygotowanego ptaka odstawiamy pod przykryciem na kilka godzin do lodówki.
Włączamy piekarnik na 220°C na termoobieg z grillem. Pieczemy tak kaczkę przez ok. 15 min bez przykrycia, a następnie przykrywamy, zmieniamy funkcję na sam termoobieg i zmniejszamy temperaturę do 190°C. Pieczemy ok. 1 - 1 1/2 godziny w zależności od wielkości kaczki.
Podałam naszą z domowymi grahamkami oraz karmelizowaną na maśle pietruszką i marchewką.
Smacznego!
A to nasze tegoroczne pierniczki - stegozaury, brawiozaury i t-rexy ;) |
środa, 9 grudnia 2015
Najprostszy "naked cake" (modny tort z minimalistycznym przybraniem)
Z malinami, brorówkami, z malinami i borówkami, z jeżynami, śliwkami, figami, z persymoną, w wersji makowej, cytrynowej, z kremem fistaszkowym. Robiłam go już z tysiąc razy i zawsze wychodzi perfekcyjny. Jego nowoczesna, modna forma i minimalistyczne (zmieniane w zależności od sezonu) przybranie robi duże wrażenie. Przyrządza się go w ułamku sekundy. Nie wymaga praktycznie żadnych zdolności kulinarnych. Ciasto wyrabia się bez miksera. A na dokładkę jest pyszny!
Taki oto tort prezentuję dziś.
Jeśli jesteś młodą mamą z dzieckiem przy piersi, to sama co prawda być może nie pojesz (zawiera laktozę i kakao), ale przygotujesz go jedną ręką ku swej radości i podziwowi gości. Przetestowane osobiście!
Wersję ze zdjęć robiłam w październiku, dlatego takie akurat wczesno jesienne owoce wybrałam, ale powoli zaczynam myśleć już nad menu świątecznym i chodzi mi po głowie wersja pomarańczowa (z kandyzowanymi pomarańczami na górze) albo żurawinowa (z dodatkiem przyprawy do piernika w cieście). Jak się uda, to nie omieszkam podzielić się efektami kolejnych eksperymentów :)
Za przepis (w mojej wersji zmodyfikowany - wielokrotnie) dziękuję Madzi z Eat this blog!
od 18. m. ż. (w zależności od wersji - trzeba zweryfikować składniki osobiście)
Składniki:
ciasto:
4 jajka
4/5 szklanki mleka (niepełna szklanka)
2/3 szklanki oleju
1 1/3 szklanki cukru trzcinowego
1 1/4 szklanki mąki pszennej
2/3 szklanki kakao
3/4 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
krem:
250 g mascarpone
1 szklanka śmietanki 36% (ewentualnie 30%)
2 łyżki cukru pudru
opcjonalnie: ziarenka z 1 laski wanilii
dodatkowo:
4-6 łyżek dżemu (dowolnego)
owoce pasujące do dżemu
opcjonalnie: kilka łyżek nalewki (z tych samych owoców - wersja nie dla dzieci!!!)
Wszystkie składniki na ciasto powinny mieć temperaturę pokojową (tzn. wyjmujemy z lodówki na 2-3 godziny przed pieczeniem lub odrobinę podgrzewamy mleko, a jajka wkładamy na 10-15 min do ciepłej wody).
Rozgrzewamy piekarnik do 170°C, a tortownicę o średnicy ok. 22 cm wykładamy papierem do pieczenia (ja wykładam samo dno).
W sporej misce mieszamy mąkę, kakao, proszek i sodę. W drugiej dokładnie roztrzepujemy jajka z mlekiem, olejem i cukrem.
Mokre składniki wlewamy do suchych. Mieszamy. Przelewamy ciasto do tortownicy i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy ok. 1 godzinę (należy sprawdzić patyczkiem).
Upieczone ciasto odstawiamy do wystudzenia.
Składniki na krem powinny być schłodzone (kremówkę należy trzymać przez kilka godzin w lodówce lub ok. pół godziny w zamrażarce).
Wszystkie składniki kremu miksujemy w misce na gęsty, zwarty krem.
Ciasto kroimy na 2-3 blaty (jeśli urosło zbyt wysokie, można ściąć górkę). Każdy z nich smarujemy dżemem (można też wcześniej nasączyć nalewką) i częścią kremu. Na wierzch układamy owoce.
Smacznego!
piątek, 27 listopada 2015
Dyniowe obiadki dla niemowląt
Dynia to według mnie doskonałe warzywo na rozpoczynanie przygody z rozszerzaniem diety. Ma wszystkie walory marchewki, ale znacznie przyjemniejszą konsystencję (co ma znaczenie zwłaszcza jeśli działamy wg BLW). Poza tym szybko się gotuje/piecze i ma delikatny, neutralny smak. U nas była hitem jesieni i myślę, że będziemy do niej wracać tak długo, jak sezon pozwoli.
Póki jeszcze całkiem z jesieni nie weszliśmy w stan przedświąteczny, mam do zaprezentowania kilka pomysłów w cyklu obiadkowym. Co prawda Panna Córeczka już właściwie je to, co my, ale zdjęcia pochodzą jeszcze z czasów, gdy stosowałyśmy technikę mix-and-match.
Z dynią jest tak, że nawet jeśli kupimy naprawdę bardzo małą sztukę, to nie często zdarza się, żeby zjeść całą na raz. Zwłaszcza jeśli się jest naprawdę bardzo małym człowiekiem. I dlatego u nas bywało tak, że z jednej dyni robiłam crumble, kopytka, ciasto, leczo, podpiekałam do obiadu dla nas, a jeszcze zostawało ;) Wtedy można po prostu zrobić dżem.
Dla Panny Córeczki kupowałam małą ekologiczną dynię i z różnymi dodatkami wystarczało nam na obiadki przez kilka dni. Można je oczywiście dowolnie urozmaicać albo przygotować większą porcję ulubionej wersji i zawekować lub zamrozić "na zaś".
Dla potomności spisuję pomysły, które cieszyły się największym powodzeniem.
od 10. m. ż. (lub od 7. m. ż. w wersji bezmięsnej/bezjajecznej)
Dynia z królikiem, ziemniakiem i pietruszką
kawałek dyni
1 mały ziemniak
1 pietruszka
1 filet z królika
opcjonalnie: 2-3 ziarenka soli himalajskiej
1 łyżeczka oleju lnianego (lub masła dla starszych dzieci)
Dynię pozbawiamy pestek, obieramy i kroimy w słupki. Podobnie postępujemy z ziemniakiem i pietruszką. Filet z królika myjemy i kroimy. Wszystkie te składniki gotujemy na parze lub w niwielkiej ilości wody z dodatkiem odrobiny soli (dla starszych dzieci) przez ok. 10-15 min. Podajemy ugotowane kawałki lub miksujemy z odrobiną tłuszczu i wody z gotowania.
Dynia z królikiem, ziemniakiem, jabłkiem i anyżkiem
kawałek dyni
1 mały ziemniak
1 jabłko
1 filet z królika
opcjonalnie: 2-3 ziarenka soli himalajskiej
kilka ziaren anyżu*
1 łyżeczka oleju lnianego (lub masła dla starszych dzieci)
Sposób przygotowania jest oczywiście taki sam jak wyżej. Z tą różnicą, że kawałki jabłka należy dodać później, na ok. 3-5 min przed końcem gotowania.
* Użyłam anyżku w ziarnach, a nie gwiazdki jak na zdjęciu, które miało po prostu oddawać ideę.
Dynia z jajkiem i makaronem - fast food w stylu eco-BLW
kawałek dyni
1 jajko (od szczęśliwych kur)
garść makaronu
Jajko gotujemy na twardo. W tym samym czasie w osobnym garnku gotujemy makaron według instrukcji na opakowaniu. Jeśli są to pióra lub świderki (czyli czas gotowania będzie wynosił ok. 10 min), można ugotować dynię razem z makaronem.
Smacznego!
Subskrybuj:
Posty (Atom)