poniedziałek, 27 lutego 2012

Kilka słów na dobry początek :)

Jestem kurą domową. Być może bardziej poprawne politycznie byłoby określenie "pełnoetatowa mama", ale ja nie boję się prawdy, która wygląda mniej więcej tak, że na co dzień zajmuję się moim rocznym Synkiem, piorę, sprzątam i gotuję obiadki dla mojego Męża, który zarabia na całą rodzinę. Model prawie jak z lat 50. z tą różnicą, że chodzę po domu w dresie, a nie w pięknej rozkloszowanej sukience. Żeby całkiem nie zgnuśnieć intelektualnie, czytam internet, szukając w nim błędów (co nie jest specjalnie trudne) i co drugi tydzień chodzę na studia doktoranckie.

Wraz z Mężem zaliczamy się do grona rodziców tzw. "nowomodnych", czyli chustujemy, przytulamy, kupujemy drewniane zabawki i nie wyznajemy szklanych lizaków oraz kokakoli. Oczywiście wszystko bez popadania w przesadę.

I tu należy się wyjaśnienie tytułu bloga. Z góry zaznaczam, że nie jestem eko-nazi! Tak, staram się podawać Dziecku wypieki domowe z mąki razowej, ograniczać do minimum sól i biały cukier, a poza tym praktykuję niezbyt rygorystycznie BLW, ale to, co Synek je, kupuję w normalnych sklepach i zwyczajnych warzywniakach, a nie z super-atestowanych bio- eko- organic- upraw. Oczywiście jeśli dostanę jajka, pomidorki czy włoszczyznę od sąsiadek z ogródków, to niezmiernie się cieszę. Chcę zaznaczyć jednak, że nie należymy do żadnych "odłamów" żywieniowych. Jemy mięso, krowiznę, jajka, gluten. Staramy się mimo wszystko jeść mądrze. Nasze praktyki oczywiście spotykają się z oporem pokolenia "cukier krzepi", ale próbujemy mimo wszystko żyć tak jak chcemy, w miarę możliwości naturalnie.

Wiem, że takich rodziców jest coraz więcej i wiem też, jak trudno czasem takiej "pełnoetatowej mamie" wymyślić, co dziś na ten "zdrowy obiadek". Sama bardzo lubię gotować, często eksperymentuję, ale potem niestety zapominam, co wrzuciłam do gara w wirze natchnienia. W związku z tym postanowiłam założyć internetowy notes z przepisami dla dzieci. Tytułowe "ciasteczka" są więc tylko symboliczne, bo zamierzam zapisywać wszystko to, co mój Synek je i przede wszystkim to, co mu smakowało. Zależy mi też na tym, żeby dania tu umieszczane były szybkie i proste do wykonania, bo uważam, że każda Mama, nawet "pełnoetatowa" i nawet uwielbiająca kuchnię, powinna spędzać czas raczej na twórczej zabawie ze swoim potomstwem niż ślęczeniu nad garami. (No chyba że dziecko już jest starsze - wówczas można połączyć przyjemne z pożytecznym, czego już nie mogę się doczekać!)

Jak już wspomniałam - jemy wszystko (co się nadaje do jedzenia, nie liczę więc fastfudów, cukierków i koli), ale w związku z tym, że staram się jak najbardziej urozmaicać dietę, ale poza tym chciałabym trafić też do młodszych dzieci, dopiero zaczynających przygodę z pokarmami stałymi (bo przecież tak naprawdę i my jesteśmy wciąż jeszcze na progu), no i wiem, jak wielu jest wśród dzisiejszych dzieciaków alergików, to postaram się wrzucać od czasu do czasu także przepisy bez jajek, bez glutenu czy z wykorzystaniem mleka roślinnego. Po prostu zdrowe.

Mam nadzieję, że wystarczy mi czasu i zapału, żeby jak najlepiej prowadzić tego bloga! Trzymajcie kciuki!

2 komentarze:

  1. Nareszcie strona z fajnymi, wyglądającymi na smaczne i zdrowymi przysmakami dla maluchów!! Bez nadęcia i sztucznego ,,tabelkowania" życia:) Proszę tylko o informacje, od jakiego wieku można podawać poszczególne dania dziecku.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Informacje już uwzględnione! Dzięki za super sugestię!
      Oczywiście są one tylko przybliżone, bo tak naprawdę w każdym domu inaczej to wygląda. Będę w każdym razie starała się zawyżać w górę, żeby nie ponosić odpowiedzialności później ;)

      Usuń