Smutny powrót ze słonecznego południa na dziką i mroźną północ przypieczętuję wpisem o jagodach, które niniejszym nastały. Można je kupić najlepiej po drodze od ludzi, którzy sprzedają ze słoików z górką za pół darmo :) Umywać koniecznie, bo lisy sikają i przenoszą choroby-których-imienia-nie-wolno-wymawiać. A następnie piec ciasta, lepić jagodzianki bez lukru i pierogi! Bez końca! Bo jagody są zdrowe, smaczne, a dzieci po zjedzeniu takiego pieroga wyglądają przekomicznie ;)
Pierogi z poniższego przepisu ulepiłam z dostanych jagód kamczackich, które są ponoć o niebo zdrowsze od naszych zwyczajnych, ale za to mają charakterystyczny gorzki smak. Na przyszłość pozostanę jednak przy naszych. Wierzę, że ich zwyczajna ilość witamin w zupełności nam wystarczy nawet w takie zimne lato ;)
od 10. m. ż.
Składniki na ok. 35 sztuk:
2 szklanki jagód
1/2 łyżki mąki ziemniaczanej
(ewentualnie 1 łyżka cukru)
2 szklanki mąki pszennej razowej
1 łyżka oleju lnianego lub stopionego masła klarowanego
3/4 szklanki gorącej wody
Jagody dokładnie, choć delikatnie myjemy i osuszamy na sitku. Następnie przesypujemy mąką ziemniaczaną (i ewentualnie cukrem).
Do dużej miski wsypujemy mąkę razową, dodajemy tłuszcz i dolewamy stopniowo wodę, wyrabiając ręcznie sprężyste ciasto. Formujemy kulę, przykrywamy lnianą ściereczką i pozostawiamy na chwilę, by odpoczęło. W tym czasie wstawiamy do gotowania duży garnek z wodą.
Ciasto partiami wałkujemy cienko, podsypując mąką. Wykrawamy szklanką krążki, nakładamy ok. 1 łyżeczkę jagód i zlepiamy brzegi. Gotujemy partiami w lekko osolonej wodzie, mieszając delikatnie drewnianą łyżką, ok. 5 min od momentu wypłynięcia na powierzchnię. Podajemy najlepiej jeszcze ciepłe ze śmietaną i cukrem (lub jak kto lubi).
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz