piątek, 20 lipca 2012

Ciastka z płatkami kukurydzianymi i rodzynkami


Przynajmniej od tygodnia codziennie pada. Pan Synek tęskni za piaskownicą i placem zabaw. Staramy się zapewnić mu jakieś atrakcje, wyjazdy, wizyty, wycieczki, ale wszystko to w deszczu. Nie ukrywam, że i ja w taką pogodę najchętniej leżałabym tylko pod kołdrą. Nie mam za dużo pomysłów na pyszne i kolorowe obiadki i deserki. W takich sytuacjach przydają się książki kucharskie. Mam ich już całkiem sporą kolekcję, choć - jak uznał Pan Mąż - wcale z nich nie korzystam. Otóż korzystam, tylko nie w męski, ścisły sposób. Książki kucharskie są dla mnie od zawsze raczej źródłem inspiracji niż przepisów, według których odmierzałabym składniki co do grama.
Kiedy zaczęłam myśleć o rozszerzaniu diety Pana Synka, kupiłam sobie między innymi Różnorodnie i kolorowo. Kuchnia malucha. Jest to dość stara australijska książka, z którą - jako wyznawca BLW - nie do końca się zgadzam, a jednak czasem ją przeglądam, żeby podłapać jakiś pomysł. Taką właśnie historię ma poniższy przepis na pyszne ciasteczka.

od 10. m. ż.

Składniki na ok. 12 sporych ciastek:

2-3 łyżki masła (najlepiej klarowanego)
3 łyżki syropu z agawy (lub melasy, lub miodu - dla starszych dzieci)
1/2 szklanki mąki
1/2 łyżeczki sody
1/2 szklanki wiórków kokosowych
1/2 szklanki płatków kukurydzianych
1/2 szklanki rodzynek*

Wstawiamy piekarnik na 180ºC.
Do garnka z grubym dnem wrzucamy masło i wstawiamy na niewielki ogień. Tuż przed końcem topienia dodajemy syrop, mieszamy i wyłączamy ogień. Pozostawiamy na chwilę do ostudzenia. W tym czasie w misce mieszamy pozostałe składniki, a następnie dodajemy do nich zawartość garnka. Wszystko dokładnie mieszamy. Z tak powstałego ciasta lepimy kulki wielkości dużego orzecha włoskiego, układamy w odstępach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Można je lekko spłaszczyć. Pieczemy 12 min, a następnie pozostawiamy w wyłączonym piekarniku jeszcze ok. 5 min. Studzimy na kratce.
Ciastka te pierwszego dnia są bardzo kruche. Po spędzeniu nocy w zamkniętej puszce nabierają miękkości. Można je przechowywać nawet kilka dni, jeśli nagle nie znikną w niewyjaśnionych okolicznościach, jak to było w przypadku naszych ;)

Smacznego!

*rodzynki dobrze jest wcześniej namoczyć, choćby na 15 minut


2 komentarze: