Jutro Dziady. Święto znane w krajach anglojęzycznych jako Halloween, czyli Wigilia Wszystkich Śwętych (All Hallows' Eve). Jak widać sama nazwa jest zdecydowanie chrześcijańska, ale zwyczaje mają pochodzenie raczej pogańskie. Co ciekawe, w różnych kulturach w bardzo podobny sposób odbierano moment przejścia lata w zimę, czemu trudno się dziwić, obserwując przyrodę. W starożytnym Rzymie na przełomie października i listopada (w zależności od faz Księżyca) obchodzono święto bóstwa nasion - Pomony. Składano ofiary ze zboża i roślin, ale także zwierząt, a nawet ludzi, po to, aby zima była łaskawa, a nasiona przetrwały i dały obfity plon w kolejnym roku. Natomiast pogańskie ludy celtyckie i słowiańskie wierzyły, że w tę symboliczną noc przejścia, w momencie rozpoczęcia dorocznego panowania zimy, dusze zmarłych mogą mieć dostęp do świata żywych. Obyczaje słowiańskie znane są u nas powszechnie z lektury Mickiewicza, zafascynownango polskim słowiańskim dziedzictwem. Celtowie zaś przebierali się, aby złe duchy nie mogły nikogo poznać, ale na ganku pozostawiali poczęstunek i palili w oknach światełka dla duchów przychylnych danemu domowi. Dawniej na Wsypach Brytyjskich robiono lampiony z rzepy, ale zmieniło się to pod wpływem emigracji do Ameryki Północnej, gdzie znana i lubiana była dynia (w której bądź co bądź łatwiej rzeźbić).
Patrzę za okno i widzę wyraźnie, że moja ukochana złota polska jesień już za nami. Nieuchronnie nadchodzi zima - mroźna i tajemnicza niczym Buka. Jeśli mogę się zwierzyć, to przyznam, że naprawdę faktycznie tak właśnie zimę odbieram, jak przedstawiła ją Tove Jansson. Zima dla mnie jest mroczna, ale w gruncie rzeczy nie ma przecież złych zamiarów, a trzeba pamiętać, że po niej zawsze nadchodzi wiosna. Może to być zatem czas swego rodzaju metaforycznego nawet snu. Niech długie zimowe wieczory pomogą nam odprężyć się i zrelaksować. Najlepiej całą rodziną siedząc przy książce pod wełnianym kocem, pijąc herbatkę i zagryzając korzennym ciasteczkiem :)
I dlatego właśnie postanowiłam uczcić ten symboliczny wieczór, a jednocześnie dobiegający końca
Festiwal Dyni. Pan Synek co prawda jest jeszcze na tyle mały, że nie ma potrzeby świętowania. Tym niemniej całkiem nieźle się bawił podczas wycinania, pieczenia i fotografowania naszych tegorocznych dyniowych nietoperzy i kotków, które powstały na bazie przepisu na
rogaliki marchewkowe.
od 10. m. ż.
Składniki*:
3/4 szklanki dyni startej na drobnych oczkach (ok. 120 g)
1 1/2 szklanki mąki pszennej razowe**
2 łyżki brązowego cukru
1-2 łyżeczki przypraw korzennych (u nas: cynamon, kardamon, goździki)
1/2 kostki zimnego masła (100 g)
Piekarnik wstawiamy na 200ºC.
W dużej misce mieszamy mąkę, cukier i przyprawy. Dodajemy pokrojone w kostkę masło i rozcieramy w palcach jak na kruszonkę. Dorzucamy dynię i wyrabiamy ciasto. Wałkujemy (podsypując mąką) na ok. 3-4 mm, wycinamy ciasteczka i układamy je w niedużych odstępach na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy ok. 10-15 min w zależności od wielkości foremek. Studzimy na kratce. Można ciasteczka ozdobić czekoladą lub lukrem.
Smacznego!
* używałam bardzo maleńkich foremek, więc wyszło mi tyle ciastek, że nawet ich nie liczyłam, ale w każdym razie z podanych proporcji powinien wyjść kopiasty talerz ciastek- wystarczająco, żeby duchy się najadły ;)
** można też użyć np. mąki z brązowego ryżu lub kasztanowej, a ciasteczka będą bezglutenowe
|
[Jak widać, nasz najnowszy członek rodziny też był zainteresowany ciasteczkami ;) ] |
Syrasznie dobre! A jakie piękne wprowadzenie! :)
OdpowiedzUsuńNie syrasznie, tylko strasznie ;)
UsuńDzięki :)
UsuńUwaga,robię.A pestki skubię i będą do czegoś innego.Kulinarny recykling:):)
OdpowiedzUsuńpopieram!!!!
Usuńa czy dynie należy odcisnąć? i czym można ja zastąpić jak się sezon dyniowy zakończy??:)
OdpowiedzUsuńZależy jaka dynia. Jeśli jest mocno wodnista, to oczywiście można odcisnąć. Poza sezonem można zastąpić ją marchewką :) Polecam!
Usuń