wtorek, 8 stycznia 2013

Jaglanka "chałwowa" (z sezamem, daktylami i goji)


W związku ze świąteczno-sylwestrowym przemęczeniem materiału nie bardzo mam chęć na ślęczenie w kuchni. Najzwyczajniej w świecie muszę trochę odpocząć od wydziwiania ;) Oczywiście gotuję Panu Synkowi, choć może ostatnio bez większego polotu. Zbieram siły, powoli już kiełkują nowe pomysły na eksperymenty...
Tymczasem - żeby nie zaniedbać bloga - wrzucam kolejny pomysł na jaglankę. Choć prosty, to bardzo ciekawy. Sama dałam się zaskoczyć jej smakiem! Dodałam do normalnej jaglanki odrobinę sezamu raczej ze względu na jego dużą zawartość wapnia, a okazało się, że taka jaglanka smakuje jak najlepsza chałwa! Do tego daktyle dla podkręcenia arabskiego efektu ;)
U nas dodatkowo suszone jagody goji, które są podobno najzdrowszymi owocami świata, ale można z braku laku zastąpić je rodzynkami lub po prostu pominąć. Pan Synek jednak jest wielbicielem ich cudownie pomarańczowego koloru i wyjada je w pierwszej kolejności :)

od 10. m. ż. 


Składniki:

1/4 szklanki kaszy jaglanej
1 szklanka wody
1 łyżka sezamu
1 daktyl
2 łyżeczki suszonych jagód goji
1 łyżeczka oleju lnianego

Tradycyjnie: kaszę płuczemy na sitku, wrzucamy do rodnelka, zalewamy wodą i wstawiamy do gotowania. Dodajemy sezam, drobno posiekany daktyl i jagody goji. Gotujemy ok. 10-15 min, a następnie dodajemy olej lniany, mieszamy dokładnie, wyłączamy i odstawiamy pod przykryciem do wystygnięcia.

Można zmiksować wszystko razem po ugotowaniu lub ewentualnie przed ugotowaniem zmielić w młynku sam sezam (jeśli ktoś uważa, że dziecko może mieć problem z jego trawieniem w całości - ja tak czasem robię).

Smacznego!


3 komentarze:

  1. właściwie za chałwą nie przepadam, ale to może dlatego, że jadłam ją za malca.. ;) pora odświeżyć kubki smakowe..

    OdpowiedzUsuń
  2. Smacznie i nawet zdrowo :) Też nie przepadałam za chałwą, ale czuję, e w takiej jaglance jej nadmierna słodkość się przyjemnie rozmywa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jako dziecko nie lubiłam chałwy, ale teraz jakoś się przekonuję, choć i tak mogę zjeść maksymalnie łyżeczkę na raz (a znam takich, co zjadają na opakowania! :O). Najbardziej mi pasuje taki delikatny lekko chałwowy posmak, który otrzymuje się właśnie dzięki dodatkowi sezamu lub tahiny :) Może wymyślę takie ciasteczka? Hmm... ;)

    OdpowiedzUsuń