Ostatnich kilka dni spędziłam na opracowywaniu pewnego projektu, z czym wiązało się to, że sporo przeglądałam blog, żeby znaleźć dobre zdjęcia. Oczywiście kończyło się szałem twórczym, ale nie przy ekranie komputera, a w kuchni ;) Mam zatem kilka asów w rękawie.
A poniższy pomysł jest także efektem niespodziewanego wejścia w posiadanie zsiadłego mleka oraz jak najbardziej spodziewanego przesytu borówek. Ciasto wygląda - cytuję Pana Męża - "jak butelka wina, która leżała przez sto lat w piwnicy" i proszę mi wierzyć, że w naszym domu winolubów jest to jak najbardziej komplement ;) Można oczywiście polać polewą czekoladową albo zostawić wierzch ciasta w spokoju.
Polecam zwłaszcza na drugi dzień, kiedy to nabiera sprężystości :)
po 1. r. ż.
Składniki na formę 20x30cm:
3 jajka
1 szklanka cukru trzcinowego
1/3 szklanki oleju
1 1/2 szklanki jasnej mąki
1 szklanka ciemnej mąki
3 łyżki kakao
1 łyżeczka sody
1 szklanka zsiadłego mleka/maślanki
ok. 300g borówek
ewentualnie: cukier puder do posypania lub polewa czekoladowa
[Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową!]
Piekarnik wstawiamy na 180ºC.
W jednej misce mieszamy dokładnie obie mąki, kakao i sodę, a w dugiej ucieramy jajka z cukrem. Do ucieranych składników dodajemy cienkim strumieniem olej, a następnie naprzemian po kilka łyżek suchych składników i zsiadłego mleka/maślanki. Ciasto przelewamy do wyłożonej papierem (lub wysmarowanej tłuszczem i posypanej kaszą manną) formy i posypujemy obficie borówkami.
Pieczemy ok. 45 min - do "suchego patyczka". Jeszcze ciepłe posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego!
O mamo. Chce kawałek :)!
OdpowiedzUsuń