czwartek, 19 grudnia 2013
Imbir kandyzowany
W tym roku ręcznie robione prezenty świąteczne robią furorę, a zatem i ja - mimo pewnych obaw - pokażę jeden ze swoich wyrobów. Co prawda osoba, która zostanie nim obdarowana, chyba czytuje mój blog, no ale cóż... może będzie na tyle zajęta przedświątecznymi przygotowaniami, że nie zwróci uwagi? ;)
A zamierzam podarować słoiczek kandyzowanego imbiru.
Robię go co roku, odkąd przepis Davida Lebovitza opublikowała Bea. I co roku nie mogę się do tego zabrać, a gdy już w końcu się zabiorę, to sama siebie pytam, na co mi to było. No bo nie będę ukrywała - obieranie i siekanie pół kilograma imbiru nie należy do szczególnie relaksujących zadań.
Nie mam jednak nawet szczypty wątpliwości, gdy wracam do domu w mroźny wieczór i rozgrzewam się herbatą albo ciasteczkami z kandyzowanym imbirem. Albo nalewką imbirową, która jest "produktem ubocznym" tego przepisu ;) Warto pamiętać także, że imbir oprócz właściwości rozgrzewających i antybakteryjnych ma też działanie zwalczające nudności! :) Choć Pan Synek - znany skądinąd hardkor - zjada kawałki kandyzowanego imbiru tak po prostu. Jako cukierki.
Podsumowując: z poniższym przepisem jest nieco pracy, ale naprawdę warto zadać sobie ten trud, choćby po to, żeby komuś go oszczędzić ;)
po 1. r. ż. (ostrożnie!)
Składniki:
1/2 kg świeżego imbiru*
4 szklanki cukru trzcinowego + 1/2 szklanki do posypania
1 l wody
szczypta soli
Imbir obieramy (np. obieraczką do warzyw) i kroimy na plasterki grubości ok 1-2 mm.
Wrzucamy do garnka o grubym dnie i zalewamy wodą (tak, żeby woda przykryła cały imbir) i gotujemy ok. 10 min. Wodę odlewamy i powtarzamy cały proces.
Następnie zalewamy imbir 1 litrem wody, dodajemy cukier i sól. Mieszamy i włączamy na bardzo małą moc. Gotujemy bardzo powoli przez kilka godzin (ok. 2-3), żeby płyn nabrał konsystencji syropu, a kawałki imbiru zrobiły się przejrzyste. [Teoretycznie gotuje się do uzyskania temperatury 106°, ale ja nie mam termometru cukierniczego, więc radzę sobie po swojemu ;)]
W celu uzyskania kandyzowanego imbiru "na sucho" trzeba w tym momencie odcedzić imbir (koniecznie zachowując syrop!!!) i ułożyć go na płasko na pergaminie posypanym drobnym trzcinowym cukrem i zostawić do wyschnięcia.
Smacznego!
* Imbir powinien być jak najbardziej świeży, tzn. powinien być dość ciężki, a skórka powinna być gładka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O, właśnie chrupię sobie takie coś i szukam przepisu na to coś ;) Przyda się :)
OdpowiedzUsuńPrzyda się zdecydowanie! Warto mieć w domu zapasik (zwłaszcza zimą) i stosować, gdy zaczyna nas brać jakiś bakcyl ;)
UsuńFajny przepis :) Mam pytanko jak długo może taki imbir stać? Bo ja mam pewną wadę kulinarną, albo coś znika w parę dni albo zapominam o tym i leży przez parę miesięcy (tak jak na. moje małe bezy w barku w słoiku od 2 miesięcy). A jak już się skusze i zrobię to szkoda by było żeby się zmarnowało ;)
OdpowiedzUsuńAnonimowy, taki imbir moze stac latami. Cukier jest silnym konserantem. Babcine soki i dzemiki nigdy nie mialy daty waznosci a staly latami. Co do temperatury gotowania, to nie da sie osiagnac temperatury 106 stopni z wody. Przy tej temperaturze powstaje karmel, wiec i bez termometru mozna zobaczyc kiedy calosc zaczyna ciemniec.
OdpowiedzUsuń