piątek, 8 listopada 2013

Ciasto czekoladowe z powidłami


 
Kto lubi śliwki w czekoladzie, ręka do góry! Ja podnoszę dwie! Do tego Pan Mąż i Pan Synek też po jednej, a zatem bez wątpienia widzimy się w finale ;)
Dla tych, którzy też się zgłosili, mam dziś doprawdy wyśmienitą propozycję. Ciasto czekoladowe z powidłami śliwkowymi przyozdobione wzorami z liści. Pomysł na dekorację (która swoją drogą zapewni najmłodszym świetną rozrywkę) podkradłam z Pinteresta, a samo ciasto to przeróbka jednego z przepisów mojej ukochanej Nigelli Lawson, który znajdziemy w How to be a domestic goddess, czyli jednej z moich ulubionych książek kulinarnych. A w każdym razie jednej z tych, do których naprawdę często zaglądam. Nigella co prawda dodaje do ciasta marmelade, czyli tradycyjną brytyjską konfiturę z owoców cytrusowych (i taka opcja też jest pyszna - próbowałam!), ale na dobrą sprawę można je piec właściwie w dowolnej wersji smakowej. Z resztą w tej samej książce mamy praktycznie identyczny przepis na cupcakes z konfiturą wiśniową, które też już piekłam niejednokrotnie.
Ciasto w wersji śliwkowej jest niesamowicie gęste, aromatyczne i nieco już chyba gwiazdkowe. (Chyba że tylko mnie śliwki w czekoladzie kojarzą się z choinką?) Idealnie nadaje się na Świąteczny stół, ponieważ jest banalnie proste do przyrządzenia, zawsze wychodzi, a jest naprawdę efektowne i smaczne. No i ten zapach, który wypełnia cały dom podczas pieczenia... Na Święta pewnie zmienię nieco klimat i przyozdobię je za pomocą liści ostrokrzewu (wyciętych z papieru). Mam nadzieję, że to nie za wcześnie, żeby myśleć już o Świętach, ale w tym roku jakoś wyjątkowo nie mogę się ich doczekać...


po 1. r. ż.

Składniki (na tortownicę o średnicy ok. 20-22 cm):

125 g masła (nieco więcej niż 1/2 kostki)
1 tabliczka gorzkiej czekolady (100 g)
słoiczek powideł śliwkowych (ok. 300 g)
1/2 szklanki cukru
szczypta soli
2 duże jajka
1 szklanka jasnej mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody

2-3 łyżki cukru pudru


Piekarnik wstawiamy na 170ºC, a formę wykładamy papierem do pieczenia.
W średnim garnku o grubym dnie na wolnym ogniu rozpuszczamy masło. Gdy już całkowicie się rozpuści, dorzucamy połamaną czekoladę. Zdejmujemy z ognia i mieszamy energicznie (drewnianą łyżką), aż czekolada się rozpuści. Dodajemy powidła, cukier, sól i jajka i mieszamy znowu łyżką. Następnie dodajemy partiami mąkę przesianą z proszkiem i sodą, miksując delikatnie tylko do połączenia składników.
Pieczemy ok. 50 min. Studzimy na kratce.

Na wystudzonym i wyjętym z formy cieście układamy czyste liście, przesiewamy na całość cukier puder i bardzo ostrożnie zdejmujemy liście.

Smacznego!




7 komentarzy:

  1. Ciasto pyszne ,pomysł na dekorację bardzo fajny!.

    OdpowiedzUsuń
  2. ciasto wygląda super...zjadłabym! :) i zachęciłaś mnie do przyjrzenia się książkom Nigelli, przyznam, że nie mam żadnej i chciałabym to zmienić - nie wiesz, czy to wydanie polskie "Jak być domową boginią" to dokładny przekład angielskiej wersji? i czy są tam tylko słodkie propozycje? :) może napiszę list do św.Mikołaja...?! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w tej akurat książce są tylko słodkie przepisy. Nie miałam w rękach polskiego przekładu, ale mam "Nigella gryzie" po polsku, bo tak dostałam i nie mogę powiedzieć, żeby była zła, choć raczej sama z siebie nie kupiłabym polskiej wersji. Nie ma raczej błędów, ale ja po prostu uwielbiam czytać tę Nigellową poezję na temat jedzenia ;)

      Usuń
  3. pyszności! też podnoszę obie ręce:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny pomysl jakw ykorzystac powidla! Dekoracja pierwsza klasa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepis sprzed roku, ale ja MUSZĘ coś na jego temat powiedzieć!
    Ciasto jest niesamowite!
    Robiłam z moich powideł śliwkowych, które notorycznie robię za mało słodkie (bo tak lubię). Dałam też o połowę mniej cukru (bo też tak lubię). Ciasto po prostu mnie zaskoczyło! Wyszło puchate i wilgotne! Nie tak wilgotne jak brownie i nie wygląda jak zakalec (bałam się, że tak wyjdzie), ale takie.... takie cudownie wilgotne w dotyku i smaku a jednocześnie miękkie i puchate. Pierwszy raz jem ciasto o kwaskowym posmaku (przypominam, że to z powodu moich powideł) z nutą czekoladowości! Jakbym nie musiała uważać na ilość cukru w cukrze, to polałabym to moje ciacho maziajkami z mlecznej czekolady. Naprawdę dziękuję, że mogłam trafić na ten przepis! Ląduje w moim domowym przepiśniku!
    Tiani

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za wygląd, dekoracja paleo ;) Winszuję, również dostałem się w pole oddziaływania ciasta i brak rwanych śliwek nie zaszkodził. Za nadzienie wykorzystałem dostępne mi pińczowskie powidła oraz ich mrożone śliwki (poćwiartkowałem). Całość ma chyba wtedy bardziej zwartą konsystencję. Cukier zredukowałem czekoladą z orzechami (Terravity). Bez zmian musi również być bosko.

    OdpowiedzUsuń