środa, 4 grudnia 2013

Korzenna zupa z buraków z książki "Scandilicious"

 
Jestę Szwedę! Proszę się nie dać zwieść mojej południowo-wschodniej oprawie graficznej. To photoshop. Tak naprawdę mam bladoniebieskie oczy, białe brwi i rzęsy, rdzawe włosy i piegi na całym ciele. Moi przodkowie byli Wikingami. I to dlatego właśnie kocham białe wnętrza, prosty design, śledzie, borówki, kardamon... I dlatego też mimo wszystko kupiłam sobie Scandilicious Signe Johansen.
Jak już pisałam na fejsbuniu, decyzja o kupnie tej książki nie była łatwa, ponieważ kiedyś przeczytałam niezbyt pochlebną jej recenzję i to ochłodziło mój zapał. W końcu jednak uległam podszeptom Odyna (;)) i kupiłam.
No i faktycznie niektóre elementy zdecydowanie bym zmieniła. Pomijając fakt, że autorka to jednak nie Nigella ani Sophie i jej pisania o jedzeniu nie można zaliczyć do poezji, to największym minusem są tu zdjęcia. A właściwie ich brak. Z racji moich zainteresowań od książki kucharskiej wymagam przede wszystkim pięknych zdjęć do każdego przepisu. Tu jednak tak nie jest. Po pierwsze w ogóle jest mało zdjęć, a po drugie często są takie trochę "o niczym", tzn. nie ilustrują gotowego dania tylko np. jeden wybrany składnik. Debi Treloar, nie popisałaś się.
Na tym jednak kończą się moje zastrzeżenia co do książki i zaczyna się czysty zachwyt. Przepisy są proste (dla niektórych może to być wada, ale nie dla mnie!), Signe używa mąki orkiszowej, klarowanego masła i bardzo duży nacisk kładzie na gotowanie sezonowe, a połączenia smaków w większości trafiają idealnie w mój gust. Nie zdarza się to często przy książkach kucharskich, które czytam, ale z tej mogłabym zjeść WSZYSTKO. Naraz!

Będę ją pewnie wałkować do znudzenia, ale na pierwszy ogień proponuję korzenną zupę z buraków. Nie jest to barszcz w naszym polskim rozumieniu, bo nie ma tam zakwasu i tego typu słowiańskich pomysłów, a więc specjalnie piszę "zupa z buraków". Tym niemniej jest absolutnie pyszna!
Moi drodzy, tak właśnie smakuje zima. Ma ziemisty posmak buraków, leśny aromat jałowca i głęboki korzenny zapach imbiru. W związku z tym, że zupa jest tak łatwa do wykonania, rozgrzewa ciało i duszę, a jej smak jest naprawdę wyjątkowo oryginalny, to śmiało mogę ją polecić na świąteczny stół dla tych, którzy szukają niebanalnych rozwiązań.
Choć u nas gościć będzie pewnie częściej. Już tylko czekam na siarczysty mróz, kiedy to po dzikich harcach na śniegu, zmarznięci wrócimy z Panem Synkiem do domu i będziemy ją popijać z parujących kubków!


od 10. m. ż. (dla młodszych dzieci należy nieco zmniejszyć ilość przypraw!)

Składniki:
450 g buraków (ok. 3-4 sztuki)
1 cebula
1 marchewka
1 łodyga selera naciowego
2 łyżki masła klarowanego
2 gwiazdki anyżu (ja dałam 1 łyżeczkę ziarenek)
1 łyżeczka ziaren jałowca
1 łyżeczka ziaren ziela angielskiego
1/2 łyżeczki startej galki muszkatołowej
5 cm korzenia świeżego imbiru
800 ml bulionu warzywnego
1 łyżka octu jabłkowego
(opcjonalnie: 1 łyżka ginu*)
sól i pieprz do smaku
kwaśna gęsta śmietana do podania

Buraki należy najpierw ugotować (ja zrobiłam to poprzedniego dnia) i obrać (w lateksowych rękawiczkach i koniecznie w fartuchu!).
Przyprawy zgniatamy porządnie w moździeżu. Warzywa myjemy, obieramy, kroimy na kawałki.
W dużym garnku o grubym dnie rozgrzewamy masło klarowane i wrzucamy posiekaną cebulę. Dusimy chwilę, mieszając, po czym dodajemy marchew, seler, przyprawy i połowę startego świeżego imbiru. Dusimy, mieszając przez kilka minut, a następnie dodajemy buraki, wlewamy bulion, ocet i ewentualnie gin. Doprawiamy solą i pieprzem. Doprowadzamy zupę do wrzenia i gotujemy na wolnym ogniu ok. 15-20 min.
Po tym czasie można zupę zmiksować na krem, dodać pozostały starty świeży imbir (do smaku) i zabielić śmietaną, choć nie jest to oczywiście konieczne.
Podajemy na ciepło!


Smacznego!


* Alkohol powinien wyparować podczas gotowania, ale oczywiście można gin całkowicie pominąć.



2 komentarze:

  1. intrygująca zupa! oprócz anyżu wszystko mi pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na co dzień też nie jestem fanką anyżu, lukrecji itp., ale tu naprawdę warto dodać! Nie czuć go tak z osobna, a wpisuje się w tę cudowną leśno-korzenną kompozycję przypraw :)

      Usuń