niedziela, 30 listopada 2014

Tort "śliwka w czekoladzie" (na orkiszowym biszkopcie)


Żyję! Choć nie bywam na blogu (ostatnio może częściej na facebooku), to jestem, istnieję, żyję. Mam się całkiem dobrze.
W tym tygodniu oficjalne zakończenie większości moich jesienno-zimowych projektów. Teraz będę miała więcej czasu dla siebie i - mam nadzieję - dla bloga. Od przyszłego tygodnia zaczynam już rozwieszać adwentowe kalendarze, świecidełka, szyszunie. Piec pierniczki!!!
I sprzątać.
W ramach porządków na blogu zamieszczam więc baaardzo stary i zaległy, wielokrotnie przekładany i odkładany przepis. Z tegorocznych urodzin Pana Synka. W związku z tym, że już raczej bliżej do kolejnych urodzin, to pomyślałam, że właściwie może już czas... ;)
Tort w konwencji "śliwka w czekoladzie" (zainteresowanych prostszą wersją tego typu ciasta zapraszam tutaj) jest przepysznie gęsty, wytrawny i mocno jesienno-zimowy. Z pewnością nada się na Świąteczny stół. Albo post-Andrzejkowy. Albo Barbórkowy. Bo przecież o Świętach będzie dopiero od jutra ;)


po 1. r. ż.

Składniki (na formę o średnicy 24 cm):
na biszkopt:
5 jajek
3/4 szklanki cukru
2/3 szklanki mąki jasnej orkiszowej
1/3 szklanki kakao
na krem:
500 g śmietany kremówki (30-36%)
3 tabliczki gorzkiej czekolady (lub deserowej)

dodatkowo:
słoiczek powideł śliwkowych
1/2 szklanki mocnej herbaty (i opcjonalnie: 1/3 szklanki śliwowicy - w wersji dla dorosłych)
3/4 szklanki pokruszonych ciastek czekoladowych
umyty samochodzik koparka :)


Biszkopt i krem dobrze jest przygotować wieczór wcześniej.

Tortownicę o średnicy 24 cm wykładamy papierem do pieczenia (samo dno).
Piekarnik wstawiamy na 170ºC.
Mąkę i kakao przesiewamy. W osobnej misce oddzielamy białka od żółtek. Białka ubijamy (ewentualnie ze szczyptą soli) na sztywną pianę, pod koniec dodając stopniowo cukier, a następnie kolejno żółtka. Dodajemy mąkę z kakao i bardzo delikatnie mieszamy (mikserem na najniższych obrotach lub ręcznie za pomocą szpatułki). Przelewamy masę do tortownicy i wstawiamy do piekarnika na ok. 40-50 min. Po tym czasie wyłączamy piekarnik, a następnie (w rękawicach kuchennych) wyjmujemy blaszkę i upuszczamy na podłogę z wysokości kolan (ja rozkładam na podłodze koc - żeby nie robić za dużego hałasu ;)). Wkładamy z powrotem do piekarnika i studzimy przy uchylonych drzwiczkach.
W czasie, gdy biszkopt się piecze, wlewamy śmietankę do garnka o grubym dnie i doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy moc palnika i dorzucamy połamaną na kostki czekoladę. Gdy czekolada zacznie się topić, zdejmujemy garnek z kuchenki i mieszamy całość do połączenia składników. Odstawiamy do wystudzenia, a następnie wkładamy do lodówki (najlepiej na całą noc).

Następnego dnia lub po całkowitym wystudzeniu odkrajamy biszkopt od brzegu tortownicy, wyjmujemy z formy i kroimy na 3-4 blaty.
Krem wyjmujemy z lodówki i delikatnie krótko miksujemy, żeby się napuszył, ale nie zwarzył.

Na paterze układamy kolejne blaty biszkoptu, nasączamy je, smarujemy powidłami i niewielką warstwą kremu. Całość dekorujemy kremem i ewentualnie pokruszonymi ciasteczkami oraz mini-koparką.

Wstawiamy do lodówki na kilka godzin. Wyjmujemy ok. 15-20 min przed podaniem, żeby krem lekko zmiękł.

Smacznego!

PS. Zdjęcia - jak w przypadku poprzedniego toru - robione w absolutnym pośpiechu, stąd ich kiepska jakość.




4 komentarze: