środa, 30 września 2015

Obiadek dla niemowląt: jarmuż, królik, cukinia, ziemniak, awokado


Wiedziałam, że mam zaległości na blogu, ale nie sądziłam, że aż takie... Dwa miesiące, ech.
Ale były to miesiące, kiedy miałam naprawdę pełne ręce roboty. Ze mną tak to jest, że rozkręcam się powoli, ale jak już złapię wiatr w żagle, to hulam na całego. Przypomniałam sobie ostatnio, że kiedy zdarzało mi się oglądać w dzieciństwie "Czterdziestolatka", poza tym, że niewiele rozumiałam i dalekie mi były rozterki tytułowego bohatera, lubiłam zdjęcia z budowy, ale najbardziej przepadałam za przewspaniale graną przez Irenę Kwiatkowską postacią Kobiety Pracującej. I gdyby się tak zagłębić w to wspomnienie, dodając jeszcze, że po maturze miałam absolutny mentalny paraliż związany z tym, że oto teraz, w wieku niespełna 19 lat mam wybrać ścieżkę kariery, którą miałabym zmierzać przez resztę życia, można wiele się o mnie dowiedzieć. Otóż ja - co zajęło mi lata pracy intelektualnej i emocjonalnej - nie zamierzam obierać jednej ścieżki. Ja jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję. Mam tysiąc pomysłów na minutę, dużo fakultetów, za mną wiele prób i błędów, a przede mną - mam nadzieję - jeszcze więcej.
Jest tak naprawdę jedna jedyna stałość w moim życiu okołozawodowym. Macierzyństwo. Tu jestem z pełnym zaangażowaniem, na pełen etat i na zawsze. Poza tym mam wiele do ogarnięcia. Ale chcę czerpać z życia jak najwięcej. Pozwolę sobie użyć szlagieru coachingowych powiedzonek: wyciskać życie jak cytrynę ;)
Od września wystartowaliśmy z kolejnym rokiem w trójmiejskiej szkole demokratycznej Kalejdoskop, w której jestem pracownikiem, mentorem, uczestnikiem zdarzeń. Panna Córeczka razem ze mną.
Wcześniej rozruszała się moja pozaetatowa działalność, w ramach której pomagam tworzyć nietypowe wesela - W korcu maku. Robię dekoracje, konsultuję, załatwiam, wyszukuję, ogarniam.
No i największy czelendż ostatnich miesięcy - mam tonę roboty z rozszerzaniem diety Panny Córeczki. Ostatnio już pisałam, jak to u nas wygląda. Trochę się pozmieniało od tego czasu :)
W związku z tym, że Panna Córeczka już bardzo stabilnie siedzi (a nawet od ponad miesiąca raczkuje), przechodzimy właściwie coraz bardziej w stronę BLW. Trochę jeszcze papkujemy, ale już coraz mniej. Panna Córeczka je już właściwie wszystko, co zwykły człowiek ma na indeksie "powinieneś", tzn. dużo warzyw, trochę owoców - głównie sezonowych, bezglutenowe zboża, ale i domowe pieczywo, poza tym niewielkie ilości mięsa i zdowego tłuszczu. Ogólnie mówiąc, jada to, co my, czasem tylko w nieco zmienionej formie. Nie jada jeszcze orzechów, grzybów i całego junkfoodu, który nam czasem wpada na talerze (naprawdę nie wiem, jak to się dzieje, wierzcie mi!).
W ciągu tych dwóch miesięcy trochę obfotografowałam, więc będę stopniowo (w miarę możliwości) zamieszczać przepisy na blogu. Na pierwszy ogień obiadek w zieleniach :)

od 10. m. ż. (przypominam, że limity wiekowe, które podaję na blogu są tylko orientacyjne, nie należy ich traktować jak podręcznik, a raczej namawiałabym na obserwowanie swojego dziecka i jego potrzeb)

Składniki (na 2-3 porcje):
1 liść jarmużu
1 ziemniak
1/2 cukinii
1/4 awokado
1 filet z królika*

Ziemniaka obieramy, kroimy w słupki, liść jarmużu kroimy na niewielkie kawałki, filet z królika dzielimy na 4 części. Wszystko to wkładamy do garnka, zalewamy niewielką ilością wody i gotujemy ok. 10 min. W tym czasie myjemy, obieramy i kroimy w słupki cukinię. Dorzucamy do garnka i gotujemy jeszcze 5-10 min (aż wszystkie warzywa będą miękkie).
Połowę ugotowanego dania wykładamy na talerz do ostudzenia, a drugą połowę wrzucamy do blendera razem z obranym kawałkiem awokado (część awokado można też dziecku podać w postaci kawałeczków do samodzielnego zjedzenia) i miksujemy w zależności od potrzeb.
Podajemy lekko przestudzone - część do łapki, a część łyżeczką.

Smacznego!


* Kupiłam w Organicu gotowe filety, ale można też kupić królika w całości i podzielić, choć jest to naprawdę żmudna robota - ostrzegam!






1 komentarz: